Każda przygoda ma nie tylko swój początek, ale historię ją poprzedzającą. W każdej można sięgnać naprawdę daleko wstecz, ale nie przesadzajmy (nie przynudzajmy?;), napiszmy tylko parę podstawowych kwestii. Większosć podróży Wilk zaplanował sam, i miały być one niespodzianką dla Stokrotki. Część musiała wychodzić po drodze, część na starcie, a części sprytna Stokroteczka się domyślała ;) W każdym razie przygotowania zaczęły się na długo przed sierpniem, a obejmowały m.in. pozyskanie Sponstorów, Patronów, wybranie osób do wspierania poprzez Wyprawę, przygotowanie materiałów tak promocyjnych (wizytówki, www, koszulki) jak i podróżniczych (zakup map, opracowanie tras, wybór atrakcji turystycznych, zorganizowanie noclegów, doposażenie sprzętowe, wypożyczenie samochodu - a nawet o tym prawie do ostatniej chwili Stokrotka nie wiedziała:) a przez ostatni tydzień dodatkowo ogarnięcie wszystkiego z nową perspektywą - zwichniętej kostki Wilka).
Warto by tu wyszczególnić, że w ramach tejże Wyprawy, Wilk realizował częściowo takze swój projekt fotoreportażowy dot. uwieczniania miejsc misjonarskich w Polsce, dwóch konkretnie zgromadzeń - Słowa Bożego (Werbiści) i Księży Misjonaczy (Lazaryści), z których - z pierwszymi współpracował przed laty, a z drugimi oboje ze Stokrotką są mocno związani, dzięki Duszpasterstwu Akademickiego (w którym się, nawiasem pisząc, poznali). Ku swej wielkiej uciesze, jeszcze przed wyruszeniem, Wilk otrzymał listy ze słowami poparcia i zgody na Patronat (nad wspomnianym projektem, a nie Wyprawą) od najwyższych w Polsce przełożonych obu zgromadzeń - Ojca Prowincjała Eryka Koppy SVD oraz Księdza Wizytatora Kryspina Banko CM.
Może jeszcze parę słów o barwach Raju ;) Kto nas dobrze zna, ten wie, wiedzieć też będzie ten kto nie omija "fot" naszych, ale dla jasności trzeba napisać wprost - Wilk od dawna uwielbia kamuflaż Woodland, i lubi mieć rózne wdzianka i inne rzeczy w tychże barwach. I czy to prezentami, czy też użyczajac swej bluzy, można by rzec, iż dość szybko zaraził Stokrotkę tą sympatią, i tak to Woodland jakoś przylgnął do nich, a już szczególnie podczas podróżowania. Jednak śledząc nasze rózne wyprawy zobaczycie, że nie zawsze w grafice czy strojach będzie on dominował, ale akurat do rajdu przez Polskę, gdzie jednak dominują lasy, Woodland pasuje idealnie. Nawet jeśli mknąć będziemy przez te lasy wściekle czerowny Fordem Ka. ;) Kamuflaż, nie kamuflaż, czyż nie jest to po prostu genialne połącznie kolorystyczne? :)
A co się działo konkretnie w niedzielę, 24. sierpnia? Stokrotka tego dnia buszowała po Wrocławiu, wraz ze swą przyjaciółką Marzenką (z którą spędziłą urocze dni w Górach Stołowych), oprowadzane przez koleżankę z Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, i około północy wsiadła w autobus do Bydgoszczy. Wilk zaś około południa dotarł do kościoła Św. Krzyża, gdzie na parkingu był umówiiony na odbiór autka i zapłacenie zań. Potem spotkał się jeszcze z x. Łukaszem, który pobłogasławił tak samochód jak i Wilka. Po spakowaniu ekwipunku zaś, ruszył do Białej Rawskiej, skąd zgarnął przygotowane zawczasu bagaże Stokrotki (żeby z tym wszystkim nie tłukła się po Stołach Górowych;) z jej domu i ruszył od razu w dalszą drogę, co by o niezbyt później porze nocnej dotrzeć do Bydogszczy, pod Bazylikę Św. Wincentego a Paulo, gdzie znany obojgu ks. Adam, załatwił Wilkowi nocleg na Stryszku ichniego Duszpasterstwa Akademickiego. Trochę w drodze ciekawych miejsc Wilk widział, ale nigdzie się nie zatrzymywał, zdjęć nie robił. I tak dość późno zajechał, noga jeszcze spuchnięta, no i pierwszy dzień jazdy i od razu tyle kilometrów (nie jakoś dużo specjalnie, tylko jednak dla tej świeżo kontuzjowanej nogi, to wymagało trochę zahartowania i przyzwyczajenia do takiej a nie innej pracy przez najbliższe 2 tygodnie). A gdy ranne wstały zorze... to już przeczytać możecie w notce z Dnia Pierwszego. Zapraszamy! :)
Warto by tu wyszczególnić, że w ramach tejże Wyprawy, Wilk realizował częściowo takze swój projekt fotoreportażowy dot. uwieczniania miejsc misjonarskich w Polsce, dwóch konkretnie zgromadzeń - Słowa Bożego (Werbiści) i Księży Misjonaczy (Lazaryści), z których - z pierwszymi współpracował przed laty, a z drugimi oboje ze Stokrotką są mocno związani, dzięki Duszpasterstwu Akademickiego (w którym się, nawiasem pisząc, poznali). Ku swej wielkiej uciesze, jeszcze przed wyruszeniem, Wilk otrzymał listy ze słowami poparcia i zgody na Patronat (nad wspomnianym projektem, a nie Wyprawą) od najwyższych w Polsce przełożonych obu zgromadzeń - Ojca Prowincjała Eryka Koppy SVD oraz Księdza Wizytatora Kryspina Banko CM.
Może jeszcze parę słów o barwach Raju ;) Kto nas dobrze zna, ten wie, wiedzieć też będzie ten kto nie omija "fot" naszych, ale dla jasności trzeba napisać wprost - Wilk od dawna uwielbia kamuflaż Woodland, i lubi mieć rózne wdzianka i inne rzeczy w tychże barwach. I czy to prezentami, czy też użyczajac swej bluzy, można by rzec, iż dość szybko zaraził Stokrotkę tą sympatią, i tak to Woodland jakoś przylgnął do nich, a już szczególnie podczas podróżowania. Jednak śledząc nasze rózne wyprawy zobaczycie, że nie zawsze w grafice czy strojach będzie on dominował, ale akurat do rajdu przez Polskę, gdzie jednak dominują lasy, Woodland pasuje idealnie. Nawet jeśli mknąć będziemy przez te lasy wściekle czerowny Fordem Ka. ;) Kamuflaż, nie kamuflaż, czyż nie jest to po prostu genialne połącznie kolorystyczne? :)
A co się działo konkretnie w niedzielę, 24. sierpnia? Stokrotka tego dnia buszowała po Wrocławiu, wraz ze swą przyjaciółką Marzenką (z którą spędziłą urocze dni w Górach Stołowych), oprowadzane przez koleżankę z Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, i około północy wsiadła w autobus do Bydgoszczy. Wilk zaś około południa dotarł do kościoła Św. Krzyża, gdzie na parkingu był umówiiony na odbiór autka i zapłacenie zań. Potem spotkał się jeszcze z x. Łukaszem, który pobłogasławił tak samochód jak i Wilka. Po spakowaniu ekwipunku zaś, ruszył do Białej Rawskiej, skąd zgarnął przygotowane zawczasu bagaże Stokrotki (żeby z tym wszystkim nie tłukła się po Stołach Górowych;) z jej domu i ruszył od razu w dalszą drogę, co by o niezbyt później porze nocnej dotrzeć do Bydogszczy, pod Bazylikę Św. Wincentego a Paulo, gdzie znany obojgu ks. Adam, załatwił Wilkowi nocleg na Stryszku ichniego Duszpasterstwa Akademickiego. Trochę w drodze ciekawych miejsc Wilk widział, ale nigdzie się nie zatrzymywał, zdjęć nie robił. I tak dość późno zajechał, noga jeszcze spuchnięta, no i pierwszy dzień jazdy i od razu tyle kilometrów (nie jakoś dużo specjalnie, tylko jednak dla tej świeżo kontuzjowanej nogi, to wymagało trochę zahartowania i przyzwyczajenia do takiej a nie innej pracy przez najbliższe 2 tygodnie). A gdy ranne wstały zorze... to już przeczytać możecie w notce z Dnia Pierwszego. Zapraszamy! :)
Bilans dnia: ~350-370 km autem (sam Wilk)
Pozdrowienia: dla x. Łukasza Patonia CM oraz dla pani recepcjonistki w jakimś zajeździe przed Toruniem, która podpowiedziała jak wybrnąć na okolicność znalezienia się w środku nocy w miejscu, którego nie ma na GPS ni na mapie, bo dopiero je robią... ;)
Nocleg: Wilk przy Bazylice Św. Wincentego w Bydgoszczy
Stokrotka w polskimBusie
Pozdrowienia: dla x. Łukasza Patonia CM oraz dla pani recepcjonistki w jakimś zajeździe przed Toruniem, która podpowiedziała jak wybrnąć na okolicność znalezienia się w środku nocy w miejscu, którego nie ma na GPS ni na mapie, bo dopiero je robią... ;)
Nocleg: Wilk przy Bazylice Św. Wincentego w Bydgoszczy
Stokrotka w polskimBusie